Wędrował lasem kudłaty miś.

Wędrował lasem kudłaty miś.

Wiersz dla dzieci o kudłatym misiu

Wędrował lasem kudłaty miś,

W brzuszku mu burczy, nic nie jadł dziś.

Patrzy pod lasem stoi pasieka,

Uff... to dopiero uczta mnie czeka.

Skrada się cicho i jeszcze chwila

i misiu wieko ula uchyla.

Och! Gwałtu rety!!!

Trzeba umykać, bo dookoła chmara pszczół bzyka.

Wywieźli mnie do Niemiec na przymusowe roboty.

Rozmowa z dziadkiem - wspomnienia.

..."Gdy miałem 14 lat i 1 dzień wywieźli mnie do Niemiec. Było to w 1940 roku /z Poznania/. Na początku dostałem 20 krów do oporządzenia. Jeszcze nie mogłem ich doić ale to i tak była strasznie ciężka praca. Ręce bardzo bolały. Płakałem po nocach i nie wstydzę się tego. 20 krów...

Pracowałem u państwa Krol /Kroll?/. Jak nadchodziła Armia Czerwona, to Niemcy /w tym mój ober/ zaczęli uciekać za Odrę. Od stycznia się zbierali /1945roku/. Zabrali te 20 krów i nas /oprócz mnie był też Francuz, i inny Polak/ ale ja im uciekłem. Ukryłem się. Jak oni wyjechali to wyszedłem z ukrycia i zostałem wcielony do Armii Czerwonej.  

Już jako czerwonoarmista, dogoniliśmy ich - miejscowość / Reisen...?/ . Pani Krolowa zemdlała jak mnie zobaczyła jako czerwonoarmistę. A ona była gorsza niż pan Krol.  Krol wogole się nie pokazał  Właściwie to, że się spotkaliśmy to był przypadek. Jedyny. 

Nie mscilem się. Nie chciałam się mścić. Potem już nigdy ich nie widziałem. Nie mogłem z resztą, byłem na służbie i nie można było tak o zwiedzać Niemiec. Pamiętam jeszcze że pani Król miała syna przedmałżenskiego - chyba Zygfryd. Jak miał 18 lat to wcielili go do wojska. Nie znam jego losów później.  Miala też drugiego syna z Krolem i 2 córki. "...

Pieśń pograniczników.

Pieśń pograniczników.

Na straznicy
Ta piosenkę bardzo często śpiewała moja śp. Babcia. Ma też tytuł

Na Strażnicy

. Nie wiem kiedy babcia się jej nauczyła i jaka jest geneza samej piosenki. Możliwe, że tuż po wojnie w Hufcach Pracy, gdzie pracowała w tzw. czynie społecznym. Dziadek z całym przekonaniem twierdzi, że jest tą piosenke po raz pierwszy słyszał w rosyjskojęzycznej wersji.

słowa:

Tam za górą jest granica,
Przy granicy jest strażnica,
A w strażnicy do swej lubej
Żołnierz pisał list.
Tego listu wszystkie treści
W swej piosence żołnierz zmieścił
I powstała tak piosenka,
Której refren brzmi:

Hen, daleko za mgłą
Jest rodzinny mój dom.
Tam dziewczyna ma śpi
W mej rodzinnej wsi.
Gwiazdy gaszą swój blask,
Bo już budzi się brzask.
Gdy ty śpisz, kraju strzeże ktoś tu,
By cię nikt nie zbudził ze snu.

Piosnka wnet się spodobała,
Zna ją już kompania cała,
Przy strażnicy, na granicy
Zna ją każdy ptak.
A gdy noc zapada głucha,
Często nawet księżyc słucha,
Jak po służbie gdzieś samotnie
Żołnierz nuci tak:

Mhm...
Mhm...
Mhm...
Mhm...
Gwiazdy gaszą swój blask
Bo już budzi się brzask.
Gdy ty śpisz, kraju strzeże ktoś tu,
By cię nikt nie zbudził ze snu.

Dni w żołnierskim płyną trudzie,
Było lato, przyszedł grudzień.
Już strażnicę przy granicy
Śnieżny okrył płaszcz.
Czasem w noc od śniegu białą
Nad granicą padną strzały.
Śpij spokojnie, moja miła,
Dzielnie czuwa straż.

Hen, daleko za mgłą
Jest rodzinny mój dom.
Tam dziewczyna ma śpi
W mej rodzinnej wsi.
Gwiazdy gaszą swój blask
Bo już budzi się czas.
Gdy ty śpisz, kraju strzeże ktoś tu,
By cię nikt nie zbudził ze snu.
Raz wieczorem ciemnym borem leciał czarny kruk

Raz wieczorem ciemnym borem leciał czarny kruk

Raz wieczorem ciemnym borem leciał czarny kruk

,
I do matki starej chatki puk w okienko puk.

Matko moja matko moja  będziesz miała żal,
syn twój drogi pobił wrogi, sam poległ za kraj.

Matka płacze, łzy wylewa bo nad matką trup,
gdy nad synem słowik śpiewa to nad matką kruk / bis



Zdjęcie kotka i tej pięknej tkaniny pochodzi Zserca
Wiersz opowiedziany przez dziadka.

Wiersz opowiedziany przez dziadka.

Rosła rokicina nad strumykiem wązkim

Rosła rokicina nad strumykiem wązkim,

Do tej rokiciny ptaś znosił gałązki,
Znosił gałązeczki, uwijał gniazdeczko,
W nim pani ptaszkowa znosiła jajeczka.

Wyklują się z jajeczek ptaszyny maluśkie,
Bedą miały nóżki i dzióbki żółciutkie.
Będzie każdy żywy, jak ptaszek prawdziwy,
Będzie pięknie śpiewał, w słonku się wygrzewał.

Zaszedł w rokicinę mały Antosieczek,
Zobaczył gniazdeczko – nie ruszył jajeczek.
Nie ruszył, nie ruszył a jeszcze do tego,
Przyrzekł je ochraniać od wszystkiego złego.

Od niegrzecznych dzieci i burego kota,
Aby nie dotknęła niczyja zła psota.
A mama ptaszkowa z wdzięcznością mu kwili,
Żeby wszystkie dzieci takie grzeczne były.

Jestem tutaj

Copyright © BAJANIE , Blogger